ROZDZIAŁ XV
- O mój Boże - szepnęłam sama do siebie i jak zauroczona zaczęłam patrzyć się na postać stojącą w progu.
- Co on z tobą zrobił?
W odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami i spuściłam wzrok.
- Mogę wejść?
- T-tak - odparłam i bez wahania wpuściłam go do środka.
Oboje zajęliśmy miejsca w salonie i przez chwilę napawaliśmy się w ciszy swoim widokiem.
- Skąd ty się tu w ogóle wziąłeś? Przecież powinieneś być... w Argentynie - powiedziałam zmieszana i w dalszym ciągu zdumiona jego obecnością.
- Musiałem załatwić sprawę w klubie, o której zapomniałem przed wyjazdem. Dopiero potem dowiedziałem się, że miałaś wypadek.
- Od kogo? Nico ci wygadał?
- Nie, akurat nie on - zaśmiał się.
- No to kto? - spytałam lekko zirytowana.
- Adam.
Byłam zaskoczona jego odpowiedzią. Niby po co Adam do niego zadzwonił i czemu mówił cokolwiek na mój temat? Zmarszczyłam brwi, po czym zaproponowałam Facundo coś do picia.
- Bardzo cię boli?
- Już nie - odparłam z delikatnym uśmiechem.
Chwilę później siedzieliśmy tuż obok siebie, czemu towarzyszyła dość niezręczna cisza.
- A tak w ogóle co słychać?
- Wszystko w porządku.
- To dobrze.
- A jak twoje studia?
- Też w porządku. Na razie muszę spauzować.
- Poradzisz sobie - uśmiechnął się.
Nasza rozmowa wyglądała dość oficjalnie, mimo to nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku.
- Tęskniłam - wyszeptałam i nie mówiąc nic więcej zbliżyłam się do jego twarzy na minimalną odległość tak, że bez większego problemu czułam jego oddech i bicie serca. Musnęłam jego usta, jednak nie doczekałam się reakcji.
- Przestań - odpowiedział.
- Ale...
- To nic nie zmieni.
- Myślałam...
- Niepotrzebnie. Nie chcę znowu tego przerabiać.
- No to dlaczego tu przyszedłeś?
- Adam... nagadał mi dziwnych rzeczy.
- To znaczy jakich?
- Powiedział, że nie powinienem cię zostawiać, że jesteśmy dla siebie stworzeni i że oboje jesteśmy... ekhem... niezbyt inteligentni. Ale to przecież ty mnie zostawiłaś dla tego Igora. Zobacz jak to się skończyło.
- Wiem. Jestem kompletną idiotką.
Po chwili znów zapanowała cisza, którą przerwał Argentyńczyk podnoszący się z miejsca.
- Pójdę już.
- Na pewno nie chcesz jeszcze zostać?
- Nie powinienem.
- W takim razie co? Wracasz do domu?
- Jutro wieczorem.
- No to co będziesz robił do tego czasu?
- Nie przejmuj się, mam co robić. Trzymaj się - powiedział i stanął w progu drzwi, okalając mnie jeszcze raz swoim spojrzeniem.
- Ty też... chociaż właściwie wiesz co? Jesteś świnią - odparłam zirytowana.
Automatycznie jego twarz przyprawił niemały grymas.
- To znaczy? - spytał równie zdenerwowany.
- Przychodzisz sobie jak gdyby nigdy nic, rozdrapujesz moje rany i tak po prostu wychodzisz. Dlaczego to zrobiłeś? Przecież już dostałam nauczkę!
- Jestem tu tylko na prośbę Adama.
- Nie wierzę.
- No to nic ci na to nie poradzę.
- Wiesz, mimo tego wszystkiego ja dalej mam uczucia, a właśnie w tej chwili kompletnie je rozdeptałeś - odparłam rozedrganym głosem.
- Teraz wiesz, jak się wtedy czułem.
- Jesteś...
- Widzisz mnie już ostatni raz.
- W takim razie wiesz gdzie jest wyjście.
- Zdrowiej, cześć.
Zamiast jakiejkolwiek odpowiedzi po prostu zatrzasnęłam za nim drzwi. Gdyby nie leki przeciwbólowe, już dawno sączyłabym wysokoprocentowy napój alkoholowy w nadziei, że pozbędę się go z mojej głowy i raz na zawsze zapomnę o tym, że w ogóle kiedykolwiek go poznałam. Na szczęście niedługo potem zjawił się Adam. Cieszyłam się z jego wizyty, jednak z drugiej strony byłam na niego trochę zła za to, że zadzwonił do Facundo i ściągnął go tu.
- Po prostu nie mogłem dłużej patrzeć na to jak za nim tęsknisz - tłumaczył się.
- Niestety nic to nie dało, a wręcz bardziej pogorszyło - odparłam beznamiętnie, chociaż w środku szalały wszystkie moje emocje, które usiłowałam opanować.
- Przykro mi - powiedział i przytulił mnie.
- Mi też - westchnęłam ciężko i spróbowałam zmienić temat. - No a jak tam sprawa z Zuzą? Jak wam się układa?
- Przecież nie jesteśmy razem - zaśmiał się.
- Ale to tylko kwestia czasu kiedy będziecie - zawtórowałam mu.
- Tak myślisz?
- Pewnie! Z tego co o niej mówisz i ze zdjęć które mi pokazałeś, nie mam żadnych wątpliwości - uśmiechnęłam się.
- Fajnie by było. Jest naprawdę cudowna.
- I trafiła na cudownego faceta. Z tej mąki musi być chleb.
- Zobaczymy, ale mimo wszystko ciągle mi ciebie żal.
- Nie przejmuj się. Było, minęło, a zresztą pomyśl. Jak by to miało wyglądać skoro on mieszka w Argentynie a ja tu? Co? Widywalibyśmy się w wakacje? Albo przez te kilka miesięcy kiedy gra w Bełchatowie i tak nie ma czasu? To jakaś totalna fikcja - odparłam, jednocześnie nie zgadzając się w zupełności ze sobą, gdyż rozum podpowiadał jedno, a serce czuło drugie.
Później...
- Kurczę, zasiedziałem się.
- Nie szkodzi. Lubię twoje towarzystwo.
- Muszę się zbierać, a ty powinnaś odpocząć.
- Odpoczywam już ponad tydzień - zaśmiałam się.
- Im więcej odpoczywasz, tym szybciej zdrowiejesz.
- Powinieneś wybrać medycynę - skwitowałam i szturchnęłam go lekko w bok.
- Wpadnę jutro po południu. Potrzebujesz czegoś?
- Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Do zobaczenia, księżniczko.
- Do zobaczenia - pożegnałam go i zamknęłam drzwi na klucz.
Godzina zegara wskazywały 22:40. Wcale nie miałam zamiaru położyć się spać, bo i tak chyba nie mogłabym zasnąć. Słuchając grającego w tle telewizora, odpaliłam laptopa i z nudów zaczęłam przeglądać różne strony i portale. Kiedy ponownie spojrzałam na zegarek, dochodziła już północ. Dość leniwie i ociężale zabrałam się na wykonywanie wieczornych czynności w toalecie, jednak po około dwudziestu minutach byłam gotowa do snu.
W nocy...
Przewracałam się z boku na bok. Nie dość, że znów zaczęłam odczuwać ból głowy, to jeszcze po raz kolejny moje myśli krążyły tylko wokół jednej osoby. W efekcie tego z moich oczu popłynęły łzy, których nijak nie potrafiłam opanować. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikt normalny nie odwiedzałby nikogo o drugiej w nocy, mimo to usilne dobijanie się do mojego mieszkania zmusiło mnie do wstania i pokierowania się ku przedpokojowi.
- Czy ty naprawdę masz jakiś problem? - wymamrotałam zaspana, ocierając jednocześnie mokre policzki.
- Pieprzyć to - powiedział i wpił się prosto w moje usta...
____________________________________________________________
Bingo! Miałyście rację ;D Wiem, że rozdział miał być dłuższy, ale jakoś napisał się taki :) Za to szesnastka też jest już gotowa i zapewniam, że jest dość pokaźnych rozmiarów i w czwartek będzie co czytać :D Jak pojedynki Polska-Rosja? Podobały się? To dopiero dwa mecze, a już przeżyliśmy mini horror w spotkaniu numer 2 ;) Jak już wcześniej wspomniałam, rozdział numer szesnaście ukaże się w czwartek, a do tego czasu ściskam Was mocno! :) Trzymajcie się ;*
#uzależniona_od_siatkówki
Eeeee a myślałam,że się pogodzą....
OdpowiedzUsuńChociaż nie powiem jest szansa,że tym nocnym gościem jest Facu!! :D
Aha.. niech tylko to będzie Igor to normalnie zbiorę całą grupe ludzi i jas popamiętasz!!
Pozdrawiam :*
Nic nie powiem! :) Zapraszam w czwartek ;) Proszę, nie bijcie :D Pozdrawiam ;*
UsuńJuż myślałam, że się pogodzą, ale nie.... Chociaż mam przeczucie,że tym nocnym gościem jest Facundo:) Przyłączam się do poprzedniczki ;) Już nie mogę doczekać się czwartku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMilczę jak grób ;) Do czwartku :*
Usuń